środa, 26 grudnia 2012

Głowa na ziemi, sprawca na wolności


W nocy z 25 na 26 Grudnia w Wetlinie (Polska południowo – wschodnia - przyp. red) nieznany sprawca dopuścił się wyjątkowo brutalnego morderstwa. Ofiarą okazał się być dobrze wszystkim znany bałwan z pobliskiej posesji o imieniu Gienek.

Ofiarę ostatni raz widział jeden z mieszkańców, gdy w pobliskim barze pił grzane piwo z lodem. Zgon nastąpił między drugą a czwartą w nocy w wyniku ścięcia najmniejszej kuli. W sensie tej najwyżej, to jest głowy” – mówi rzecznik prasowy policji – Zenon Ojdana.

Okoliczni mieszkańcy są zszokowani i przerażeni. Boją się, że podobny los może dotknąć każdego z nich. Zwłaszcza, że to nie pierwszy raz kiedy jakiś bałwan traci głowę. Dla przypomnienia w lutym 2010 roku w tej samej okolicy dwóch sprawców zostało schwytanych przy kałuży bałwaniej wody na podłodze. Na pytanie dlaczego urwali głowę bałwanowi, odpowiedzieli krótko: „a urwaliśmy?”

„Na razie nie ma powodów do paniki, widać jednak czarno na białym, że ktoś tu nie lubi bałwanów. Okolica nie należy do bezpiecznych, pracujemy jednak nad poprawą tego stanu rzeczy. Przykładowo od kwietnia do listopada nie mieliśmy ani jednego zamachu na bałwana” – mówi Ojdana. Dana obietnica nie uspokoiła mieszkańców. Mówi się nieoficjalnie o niekompetencji miejscowej policji i chęci wzięcia sprawy w obywatelskie ręce.

Jeden z sąsiadów, który poprosił nas o anonimowość powiedział nam, że podczas ostatniej rozmowy z Gienkiem, ten był podenerwowany i nieufny. Mówił o tym, że: „może czas wziąć kule za pas i spieprzać w las”.

 „Na obecną chwilę, niewiele udało nam się ustalić, wiemy na pewno, że cios został zadany narzędziem, o którym nie mamy bladego pojęcia, mamy natomiast pewne przypuszczenia co do sprawcy i to kwestia dni, kiedy zostanie on zneutralizowany” – mówi.  Starszy aspirant – Wojciech Mróz.